I mamy już 34 tydzień:) Ostatnio dni mijają mi jak szalone i 6 pozostałych tygodni wydaje się bardzo krótkim okresem...Jednakże zaczyna do mnie docierać, iż będą to najtrudniejsze tygodnie w całym 9-cio miesiącznym okresie ciąży...
A co się wydarzyło przez ostatni tydzień?
Nareszcie wiem gdzie i z jakim lekarzem będę rodzić. Będzie to klinika wyspecjalizowana w porodach w wodzie oraz nastwiona na bardziej naturalne przyjmowanie dzieci na świat...
Waga, po tygodniu dość chaotycznego jedzenia (raz dieta cukrzycowa, następnie niekontrolowane szaleństwo kaloryczne) skoczyła do 60,50- czyli kilogram...(Pocieszam się, że zostało tylko 6 tygodni więc maksimum mogę przytyć jeszcze 6 kilo, a co...Potem jak będę karmić dietę będę musiała trzymać więc trochę sobie poszaleję na koniec:)
Niedzielne szaleństwo imieninowe:) |
W obwodzie w dalszym ciągu 102 cm...Mam wrażenie, że ostatnio brzuch nic mi nie urósł...
W tym tygodniu ogólnie źle się czułam...Byłam strasznie zmęczona, spałam po 12 godzin dziennie- głównie w południe (dziś spałam do 13.30). Mam duszności, bóle w pachwinach tak że prawie nie mogę chodzić, o dziwo kręgosłup nie boli- chyba że w metrze, gdzie muszę wysiedzieć prawie 45 minut...
Adusia raz ma bardzo aktywny dzień, a potem cisza i nic sie nie rusza co strasznie mnie niepokoi- wtedy oczywiście jem słodkie i leżę na lewym boku...Chyba ma już mało miejsca na dzikie harce:)
Ostatnio coś zjadłam co spowodowało alergię na twarzy i szyi- podejrzewam że przejadłam się pomidorów:)
Kupiłam buty, rozmiar 24 (jeden rozmiar więcej niż przed ciążą) nie do końca mi się podobają, mają okrągły nosek i bardzo dużo miejsca w okolicach palców...Niestety wygladają dość niezgrabnie...
Wyprawki dalej nie mam ale w grudniu wreszcie "ruszę" na zakupy (poklikam myszką i zamówię przez internet hehee)...