Dziś temat zupełnie nie związany z tematyką ciąży, tylko kosmetyczny. Przedstawię Wam kilka moich ulubionych produktów do mycia twarzy, których używam już od bardzo dawna. Związane jest to ze zmianą pór roku na Tajwanie...Przyszła jesień a zima zbliża się wielkimi krokami. W mojej pielęgnacji twarzy oznacza to czas zmian.
W porze chłodniejszej już od kilku lat do mycia twarzy używam proszku Kose. Właśnie od wczoraj znów do niego powróciłam. Dlaczego akurat teraz? Otóż na Tajwanie co prawda temperatura prawie nigdy nie spada poniżej 10 stopni Celsjusza jednak wilgotność dochodząca do 90% w połączeniu z nieustającym deszczem sprawiają że odczucie przenikającego na wskroś chłodu jest bardzo nieprzyjemne. (Na Tajwanie nie ma ogrzewania...ludzie używają piecyków czy wiatraków na ciepły wiatr ale przy niezwykle wysokich opłatach na prąd nie jest to żadnym rozwiązaniem). W taki zimny, zimowy dzień proszek zmieszany z ciepłą wodą zamiast chłodnego kremu czy żelu do mycia twarzy jest najlepszy.
Proszek ma 100 gramów i zazwyczaj używam go przez kilka miesięcy (około 5), jest bardzo wydajny ale ja używam go dość dużo więc szybciej się u mnie zużywa. Prawie nie ma zapachu, w każdym razie jest bardzo delikatny i nie przeszkadza nawet mojemu mężowi który notabene ma bardzo wrażliwy nos;) Pieni się cudownie, gęsto i kremowo. Mam cerę dość wrażliwą ale nie podrażnił mnie ani nie zapchał. Strasznie go lubię i nie zamierzam zmieniać na inny. Małe opakowanie stoi pod prysznicem, duże zaś na umywalce:)
Zamiennie czasem używam też mlecznego płynu do mycia twarzy Kose. Ten ma już bardziej zdecydowany zapach, bardzo przyjemny zresztą. Pieni się pysznie, jest takie mleczne odczucie, ciężko to wytłumaczyć;) Bardzo wydajny, delikatny dla cery wrażliwej, po krótkich przerwach zawsze do niego powracam. Produkt zdecydowanie również godny polecenia.
Mówiąc o proszkach i produktach do mycia twarzy nie sposób przeoczyć mojego wielkiego rozczarowania, mianowicie kultowego proszku złuszczającego naskórek na bazie ryżu od Dermalogica. Proszek ma dość nieprzyjemny zapach, jest wydajny, pieni się średnio ale jest też dość drogi. Podobno mogą go używać cery wrażliwe i to codziennie, mnie natomiast zawsze podrażnia, więc stosuję dość rzadko obecnie. Na początku używałam częściej i efekty może są ale delikatne - no ja głównie widziałam moją czerwoną twarz. Cerom wrażliwym czy naczynkowym zdecydowanie nie polecam.
Natomiast w lecie ulubionym produktem do mycia twarzy jest kremowy mus DiorSnow. Pachnie bosko, pieni się całkiem nieźle, ma bardzo kremową konsystencję. Jest świetny, daje uczucie luksusu...Minusem jest średnia wydajność oraz cena...No, ale naprawdę warto czasem zaszaleć. Uczucie, jakiego doświadczamy myjąc twarz z rana- bezcenne:)
Swojego czasu uwielbiałam również delikatny krem do mycia twarzy od SK-II. Zapach strasznie mnie urzekł, taka delikatna lilia zmieszana z czymś innym. Niestety bardzo mało wydajny, owszem bardzo delikatny i luksusowy ale właśnie owa niska wydajność i cena nie za specjalna sprawiły że zaczełam szukać czegoś nowego i tak znalazłam kosmetyki Kose (też japońskie ale ciut przystępniejsze cenowo) a potem Diora.Teraz czasem wracam do SK-II ale miłości już nie ma:)
Swojego czasu uwielbiałam również delikatny krem do mycia twarzy od SK-II. Zapach strasznie mnie urzekł, taka delikatna lilia zmieszana z czymś innym. Niestety bardzo mało wydajny, owszem bardzo delikatny i luksusowy ale właśnie owa niska wydajność i cena nie za specjalna sprawiły że zaczełam szukać czegoś nowego i tak znalazłam kosmetyki Kose (też japońskie ale ciut przystępniejsze cenowo) a potem Diora.Teraz czasem wracam do SK-II ale miłości już nie ma:)
A Wy czego używacie do mycia twarzy? Może jest jakiś produkt naprawdę godny polecenia...W sumie mogłabym coś nowego wypróbować;)
Ja uwielbiam żel do twarzy z Avonu, seria Anew (ta niebieska). Jest bardzo wydajny i nie wysusza skóry :)
OdpowiedzUsuńNiestety kiepsko u nas z Avonem, co prawda jest ale w bardzo okrojonej wersji i są to głównie jakieś dezodoranty i takie tam...serii Anew chyba nie widziałam...
UsuńMoja ostatnia milosc to olejki do mycia buzi. Przetestowalam juz kilka z wyzszej i nizszej polki ze sklepu Sasa i Watsons i najtanszy, japonskiej marki Biore jest wg mnie genialny. Mialam tez olejek pomaranczowy z Biochemii Urody z PL ktory rowniez uwielbiam. A wczesniej uzywalam roznych pianek, zeli do mycia buzki. Pierwszy raz natomiast slysze proszku, bardzo mnie zainteresowalas tym produktem:):)
OdpowiedzUsuńHey ja oczywiście oprócz proszku używam najpierw olejku do demakijażu mogę Ci polecić z czystym sercem Shu Uemurę jest świetny i o wiele bardziej wydajny niż ten z Biore (też go używałam:))no i kultowy już olejek DHC - można go dostać w Watsonie też...a proszki mają też inne firmy ale z recenzji wynika że Kose jest jednak najlepszy - bo jest...polecam:)
UsuńDziekuje. Mialam kiedys miniaturke tego olejku Shu Umery, pamietam ze bardzo ladnie pachnial, moze rzeczywiscie kupie go nastepnym razem...albo ten proszek Kose bo tego jeszcze nigdy nie mialam, chetnie sprobuje czegos nowego:):)
UsuńBardzo fajny post. Mimio tego, ze jestem kosmetykomaniaczka to nigdy nie slyszlam o proszkach do mycia buzi. Ja uzywalam olejku z biochemii urodi i szmatki muslinowej a teraz moim hitem jes krem do mycia buzi Alterra (z rossmana za 8 zeta). Moze bym sie skusila na taki proszek. Nie wiesz gdzie w Polsce mozna go nabyc?
OdpowiedzUsuńnie wiem niestety czy w Polsce jest Kose dostępne ale na truskawce mają ten proszek i cenowo nie wychodzi tak źle...więc chyba tylko Strawberrynet pozostaje...słyszałam dużo dobrego o Alterze ale niestety my nie mamy rosmana...proszek jest takim niekonwencjonalnym rozwiązaniem i dlatego ja też go kupiłam po raz pierwszy a potem to już nałogowo raz w roku na początku zimy:)
Usuń