Grudzień to magiczny miesiąc...Brzmi jak banał ale coś chyba w tym jest bo osobiście nie znam nikogo kto by nie lubiał grudnia. To mój ulubiony miesiąc chociaż pamiętam że przez kilka lat chciałam wymazać grudzień i wszystko z nim związane z kalendarza...Teraz oczekuję Świąt chyba jeszcze bardziej niż w dzieciństwie...
Tak naprawdę Święta - Świętami ale cały tek okres oczekiwania, otwierania codziennie paczuszek z mini prezentami (taki aka kalendarz adwentowy, który zaczyna zdobywać popularność nawet na Tajwanie) przez Adusię, jej wyczekiwanie, masa pytań czy już są święta, zachwyty nad każdą napotkaną choinką- wszystko to sprawia że ja też cieszę się jak głupia i tylko szkoda że święta nie potrwają dłużej niż weekend.
Nie kupiłam jeszcze prezentów i spędza mi to sen z powiek...Adzik pewnie dostanie lalkę Annę z Frozen - bo ma Elsę i ciągle jej się przypomina że nie ma przecież Anny i kiedy my tą Annę kupimy...Chcę jej tez kupić drewniane zabawki ale nie wiem czy zestaw z lodami czy śniadaniowy (moja ulubiona marka to japońska Mother Garden - mają przepiękne zabawki drewniane - tylko można trafić na podróbki a te już są mniej piękne). Pewnie dołożę książkę i maskotkę -Adzik chce dziecko myszki miki...Natomiast problem będzie z mężem bo jemu nigdy nic się nie podoba i prezenty po prostu często w koszu...Już bardzo dawno nie dawałam mu prezentu tylko gotówkę (to taki zwyczaj azjatycki) ale w tym roku wolałabym coś kupić...Pewnie skończy się na jakiejś bluzie z kapturem hehee gdyż brak mi weny...
Pogodę za oknami mamy piękną...Wczoraj było tak ciepło że można było chodzić w krótkich rękawach...No,ale słyszałam że ma się ochłodzić i dobrze...Co to za święta w japonkach...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Czekam na Twój komentarz:)