Dziwny mieliśmy listopad a wszystko to dzięki bardzo letniej pogodzie...Pamiętam że nawet sobie zapisałam że 1 listopada zostaliśmy "zmuszeni" do włączenia klimatyzacji na pół dnia bo upał był nieznośny...Jestem na Tajwanie już wiele lat i pierwszy raz chyba zdarzyły się tak wysokie temparatury utrzymujące się przez wiele dni...
A co u nas? Kończy się powoli nasz drugi wspólnie spędzony z Adusią rok i jestem pełna optymizmu na przyszłość...Powoli się już przyzwyczaiłam do 13 godzinnego dnia spędzonego bez Adusi (Adusia znosi to coraz gorzej niestety bo na moje powroty z dziecka pogodnego i radosnego jakim jest w ciągu dnia przeistacza się w płaczliwe, drażliwe i nieodstępujące mnie na krok nieszczęśliwe maleństwo). Powoli też zaczynam robić plany na przyszłość choć bardzo ostrożnie bo wiem że wszystko może znowu się zawalić...No i czekam na święta, urodziny Adzika i Chiński Nowy Rok :)
Prześliczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńCudna jest :))) Piekne ma zdjecie z tata jak spia :)) M.
OdpowiedzUsuń