Kolejny tygodniowy przegląd przed nami. Adrianka skończyła 14 tygodni i rośnie w zastraszającym tempie:)
Mamy już 7300 gramów żywej, kochanej wagi...
Mierzymy 61,5 cm- nie za dużo ale mieścimy się w 50 centylu więc nie jest źle:)
Całe ciałko pokryte jest fałdkami tłuszczyku i o ile wygląda to uroczo niestety jest bardzo trudne w utrzymaniu...Tajwańska pogoda- wilgotna i upalna (dziś jest 32 stopnie) również nam nie sprzyja...Fałdki i co najważniejsze skóra pomiędzy nimi muszą być myte,suszone, kremowane a i tak zaczynają już być czerwone w niektórych miejscach...Sama nie wiem jak narazie smaruję pudrem w kremie Chicco (super wynalezek) ale być może gdy przyjdzie prawdziwe lato przerzucę się na sudokrem, prawdziwy puder (Alantan???) lub na mąkę ziemniaczaną (mam tylko obawy co do składu tutejszej mąki bo być może jest to azjatycka wersja mąki ziemniaczanej)...Czy ktoś zna jakieś inne sposoby na odparzone fałdki- najgorzej jest z tymi na szyjce:(
Gaworzenia nie ma końca - jak nauczę się jak dodawać filmy to pewnie wrzucę coś z radosnej twórczości Ruoruo:)
Piąstki i paluszki non stop lądują w buźce...Nowością jest bardzo mocne ślinienie (wcześniej też było, ale teraz to prawdziwy potop) oraz fakt że powoli zaczyna gryzakować gryziaki...
Używamy obecnie pieluszek Huggies Gold Ph 5.5 o rozmiarze M. Bardzo je lubię - ale chyba powrócimy do Pampersów bo te mają mniejszy pasek na biodrach przez co mniej krępują ruchy - przynajmniej w moim odczuciu bo jak jest naprawdę to już trzeba byłoby spytać Adzika...
Adusiowa szafa ma już 6 sukieneczek (w tym dwie od cioci Gosi i jedna od babci), wiem to bardzo skromnie no ale maj zapowiada się jako zakupowe szaleństwo...Potrzebujemy bodziaków na ramiączkach z jak najcieńszej bawełny, bodziako-sukienek, i sukienek wraz z spodenko- majteczkami- czuję się trochę jakbym miała kompletować wyprawkę po raz kolejny:)
Adunia od jakiegoś tygodnia bardzo intensywanie ćwiczy przekręcanie się - to znaczy jeszcze nie przekręci się cała bo główka za ciężka ale jest już bardzo blisko:) Kwestia tygodnia...
Mamy nieśmiały jeszcze ale jakże wyczekiwany śmiech na głos- oczywiście pierwszy słyszał go tata, a mnie zżerała zazdrość...No ale wczoraj dane mi było usłyszeć śmiech mojego maluszka:)
Trochę nam się zepsuł grafik...Winowajcą jest skok i tata- który trochę niekonsekwentnie pilnuje godzin snu Adzika...I tak mielismy już 4.30 nad ranem, 1 w nocy a wczoraj 11.30 jako pory snu...Jestem dobrej myśli bo mimo wszystko w porównaniu z początkami i tak jest znaczna poprawa:)