Jak w tytule: niemowlę na weselu na dodatek tajwańskim (znacząco różniącym się od polskiego) to niesamowita atrakcja dla gości (nawet większa niż państwo młodzi hehee) oraz chwila wytchnienia dla rodziców jak i grozy patrząc jak dziecko wędruje z rąk do rąk (główka niestety częściej była niepodtrzymywana i trochę bujała się na boki a ja miałam wrażenie że zaraz mała się przełamie).
Pojedliśmy nie popiliśmy gdyż na tajwańskich weselach chodzi bardziej o jedzenie niż picie, tańców nie było, były zdjęcia i przebieranki panny młodej (pięć razy).
Panna młoda miała cudną suknię ale zanim zdążyłam ją obfotografować zdążyła się już przebrać w jakieś niebieskie brzydactwo:( |
Kulki na słodko posypane orzeszkami- jedyne danie na słodko:( |
Ziemniaki jako przystawka:) |
O weselu kuzyna męża dowiedziałam się bodajże we czwartek wieczorem i oczywiście zupełanie nie byłam przygotowana na taką okazję. Cóż, musiałam się ratować ciążową sukienczyną i gdyby nie fakt że mąż w natłoku obowiązków ojcowskich miał prawo zapomnieć mnie uprzedzić odpowiednio wcześniej, mocno by mu się dostało...A tak przynajmniej zaoszczędziłam na sukience:)
Zmiana pieluszki |
RuoRuo (zdrobnienie jej chińskiego imienia- Giżanka mnie pytała kiedyś w komentarzach i ja jeszcze nie zdążyłam na nie odpowiedzieć- z góry przepraszam wszystkich, w tygodniu nie nadążam niestety)była bardzo grzeczna, tyle osoób ją nosiło, przytulało, wyrywało z rąk dosłownie a ona tylko patrzyła na nich i robiła zdziwione miny jakby chciała zapytać "A przepraszam, o co chodzi":).
Ja byłam trochę zestresowana co będzie jak zacznie płakać na całe szczęście muzyka grała tak głośno że i tak by ją zagłuszyła...
A tak z kulturoznawczego punktu widzenia to wesele tajwańskie nie należy do szczególnie ciekawych...Rodzina i znajomi (im więcej tym więcej czerwonych kopert się dostanie a co za tym idzie koszty wesela być może się zwrócą) spotykają się w restauracji i jedzą...
Pojawiają się państwo młodzi, panna młoda przebiera się oczywiście kilka razy w trakcie, często śpiewają coś razem, chodzą od stolika do stolika i przepijają do gości, rozdawane są różne bajery (my dostaliśmy watę cukrową, były też maskotki ale średnie więc nie będę sobie domu zaśmiecać), jak wydane zostaną wszystkie potrawy z menu (około 2-3 godziny trwa takie wydawanie dań) to goście się rozchodzą i tyle....