Dziś podzielę się historią czerwonej sukienki w której możemy zobaczyć Adusię na zdjęciach z Chińskiego Nowego Roku...Sukienka ta mianowicie kiedyś (choć trudno w to dziś uwierzyć) należała do mnie a poprzednio zapewne służyła jakiemuś innemu dziecku...Jest to moja najstarsza a zarazem najładniejsza sukienka...
Sukienka przyleciała jako dar od rodziny "z Ameryki" i dostała się mnie:) z czego się ogromnie cieszę bo teraz może ją nosić Adusia...Zadziwiające jest to że przez lata nie została oddana nikomu tylko służyła jako sukienka dla mojego czerwonego misia i tak się z tym misiem dobrała kolorystycznie że nie wyobrażam sobie go bez tej sukienki...
Sukienka przed wysłaniem jej do mnie na Tajwan przeszła delikatny tuning...Przede wszystkim inny kołnierzyk- wcześniejszy ja odprułam - sama nie wiem kiedy i po co - ale wielka szkoda, gdyż z tego co pamiętam był śliczny - tiulowy wyszywany białą nitką:(
Tasiemka również jest inna i szluwki zostały doszyte przez moją mamę...I tyle...Przez 30 lat sukienka ta, wykonana z aksamitu zupełnie nie straciła fasonu, kolor to wciąż najpiękniejszy czerwony jaki tylko isnieje, koronka jest biała i zupełnie nieobszararpana a pamiętam że misio był trochę przez nas "poniewierany":)
No wiadomo że takie sukienki ubiera się na specjalne okazje i nikt ich nie pierze codziennie no ale stan w jakim ona się znajduje przechodzi moje wszelkie wyobrażenia na temat 30-kilkuletniej odzieży...Jakość nie do zdarcia...Sukienkę tę oczywiście zachowam dla kolejnych pokoleń, może córka Adusi też będzie w niej "paradować"?
Aha przypomniałam sobie historię powtarzaną przez moją mamę że gdy ubrała mnie w tą sukienke to "wpakowałam się pod łóżko za kotem" i potem mieli problemy z wyciągnięciem mnie...Zapewne sukienka nadawała się tylko do prania:)
"Sukienka" to chyba słowo trochę na wyrost w tym przypadku:) |
Śliczna sukienka i bardzo fajny blog. Muszę Ci napisać, że raczej nie interesują mnie blogi "z dziećmi", ale Twój mnie totalnie zauroczył. Wpadłam na niego przypadkiem i zaczęłam go przeglądać tylko dlatego, że Twoja córcia jest moją imienniczką :), ale jak obejrzałam kilka fotek to Adusia mnie kupiła całkowicie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was serdecznie.
adzik kupi każdego za wyjątkiem babci ze strony męża:)
UsuńŚliczna jest ta sukienka. Cudownie jest mieć takie rzeczy w duszą. Ja mam dla swojej Ali taką błękitną garsonkę po mnie:) Ciekawa jestem jak będzie w niej wyglądała:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna sukienka, faktycznie w najpiękniejszym odcieniu czerwieni. Uwielbiam takie rzeczy z historią, u mnie w rodzinie taką historię ma przywieziony kiedyś przez dziadka z Rosji złoty wisiorek, który przechodzi na ukochane córki z pokolenia na pokolenie. A Adusia jak zwykle urocza :)
OdpowiedzUsuńale słodka pupa:D
OdpowiedzUsuńno ja też uwielbiam zdjęcia jej pupy w pieluszce i getrach;)
UsuńA wiesz, nawet miałam kiedyś zapytać skąd masz taką cudną sukienkę i zapomniałam (często czytam Cię z poziomu komórki, a stamtąd ciężko się komciuje). A tu taka historia! Mam wrażenie, że kiedyś po prostu szyto lepiej. Dziś ciuch po kilkunastu użyciach jest jak szmata, często zaczyna się pruć po kilku praniach. A tu tyle lat i sukienka wygląda jak nowa!
OdpowiedzUsuńŚliczna ta sukienka :) Choć uroku zdecydowanie dodaje jej modeleczka :)
OdpowiedzUsuńdziękuję:)
UsuńWiesz, że ja rownież mam sukienkę z dzieciństwa? I również jest jak nowa (wypadły jedynie kamyki z guzików) Bubalek bedzie w niej chodził w tym roku dopiero
OdpowiedzUsuńkurcze kiedyś jak szyli to szyli na lata a teraz to szkoda gadać....
Usuń