Dziś odbyłam kolejną wizytę u lekarza:) Tym razem pomijając komentarze w stylu "Ale utyłaś" było nawet przyjemnie. Być może na zakończenie moja lekarka postanowiła dać mi taryfę ulgową:) lub zobaczyła pomiar mojej wagi wskazujący prawie kilo mniej niż dwa tygodnie temu...Dlaczego na zakończenie? Gdyż teraz muszę poszukać sobie innej lekarki, która specjalizuje się w odbieraniu porodów. Mam całą listę rekomendowanych (czytaj: mówiących po angielsku i mieszkajacych blisko szpitala) lekarek więc od następnego tygodnia zacznę powoli szukać tej jedynej:)
Dziś nie czekaliśmy długo, tylko jakieś dwie i pół godziny. Na wyniki mojej glukozy lekarka stwierdziła że ona wiedziała że tak będzie i gdybym jej posłuchała wcześniej to byłoby lepiej. Cóż ja jej na to że gdybym miała wcześniej zrobiony pomiar glukozy to wtedy byłoby lepiej - i tak sobie pogadałyśmy...Teraz czeka mnie czterokrotne kłucie i 3 godziny oczekiwania w szpitalu...Dostałam 100 mg glukozy i we wtorek uderzam z rana do szpitala...Tylko mam się wyspać i niestresować bo to może znacznie wpłynąć na wyniki...
Na zakończenie zostałam zbadana i oczywiście punktem na który czekałam z niecierpliwością było USG...I tam wielka niespodzianka - Ada już się obróciła...Całe szczęście...Mam nadzieję że nie zmieni już tego ułożenia i dane mi będzie urodzić naturalnie:) Waży już trochę ponad 2 kilo...
Martwię się tylko dysproporcją pomiędzy obwodem główki wskazującym na 34 tydzień a długością kości udowej - 31 tydzień. Ale lekarka nie widziała w tym nic nadzywczajnego więc muszę przestać szukać dziury w całym;)
Oczekując w szpitalu i niewiedząc co ze sobą począć zaczęłam fotografować szpitalne orchidee...
Są cudowne...Odżyła moja fascynacja tym kwiatem...
We wtorek mając 3 godziny nic nie robienia w szpitalu poszaleję z większym obiektywem:)
I na zakończenie dnia chciałabym Wam przedstawić mojego nowego przyjaciela Miśka. Jest to poduszka do spania na stole.W środku ma otwór i tak wkładamy rękę i możemy dzięki temu spać wygodniej:) Misior jest przefajny...szczególnie pod koniec dnia...
Aha, mam pytanie, czy któraś z Was tak jak ja późno zmieniła lekarza w ciąży? Czy trzymałyście się tego samego od początku? Czy taka zmiana w 33 tygodniu może wpłynąć na przebieg porodu?Tak tylko pytam...Jak zwykle za dużo myślę jak by to powiedzieli Tajwańczycy:) Miłej soboty!
Wow:) Misiek jest cudny:)))) Azjaci to mają pomysły:)
OdpowiedzUsuńJuż miałam pisać, że zazdroszczę pięknych orchidei a to szpitalne - i tak cudne:)
Mnie jakoś ostatnio kwiaty w ogóle nie idą:(
Pewnie dlatego, bo średnio je podlewam:/
Co do badań glukozy - mam nadzieję, że nastepne wyjdą dobrze.
A co do lekarza, wybieraj - byle dobrze:) Dobry lekarz to podstawa.
Tutaj jest zwyczaj spania godzinę po lunchu bo ryż powoduje wzmożonę ochotę na sen...więc taka poducha to standard- oczywiście w wersji podstawowej nie jest taka fajna jak Misior:)
UsuńOrchidee niestety nie moje i chyba się takich nie doczekam bo to wydatek rzędu około 1000zł a żyją tylko miesiąc lub trochę więcej...może kilka dostanę po porodzie jak mąż będzie pamiętał:)
Na glukozę ide na luzie - najwyżej przepiszą mi insulinę i też będzie dobrze- przynajmniej bedę mogła trochę zaszaleć z jedzeniem
Co do lekarza to niestety cudów się nie spodziewam- różnice kulturowe w podejściu do pacjenta są wielkie i teraz chce tylko kogoś w miarę o.k.
Co do orchideii - owszem kwitna miesiąc, potem mają okres spoczynku i kwitną znowu - u mnie średnio chyba 2 czy 3 razy w roku (??) nie pamiętam dokładnie:)
OdpowiedzUsuńZ tymi różnicami kulturowymi to jest przekichane:/
no właśnie też zawsze myślałam że jak kupię orchidee to nie na jeden sezon ale wiekszość Tajwańczyków uważa że szkoda zachodu bo one i tak mogą nie rozkwitnąc na nowo...więc wiekszość się wyrzuca chyba...trochę smutne to...
OdpowiedzUsuń