piątek, 4 kwietnia 2014

Mały niejadek

Miałam nadzieję że jednak się mylę i trwające nieprzerwalnie od dwóch miesięcy odmawianie jedzenia spowodowane jest chorobą lub powrotem do pełni zdrowia...Niestety obecna sytuacja trochę przypomina mi czasy gdy Adusia z dnia na dzień zrezygnowała zupełnie z picia mleka z butelki...Trochę wtedy zajęło nam znalezienie sposobu na Adusię- słomkę...
 
 



Przez kilka początkowych tygodni Adzik jadła głównie kaszkę francuską Norbel o smaku mleka owocowego, dodawałam do niej kaszkę bezmleczną i bezsmakową z ziaren quinoa żeby całość nie była za słodka...Do tej pory zawsze kaszki podawałam z owocami- jednak teraz owoce są znienawidzone, podobnie jak ulubione soki...W tym tygodniu kaszka zupełnie poszła w zapomnienie: dwa kęsy i ryk...Adusia pije półsłodką herbatkę rumiankową i potrafi wypić jej naprawdę dużo- mam przynajmniej pewność że się nie odwodni...


Papek już nie robię, wywaliłam ich stanowczo za dużo, poza tym Adzik jest już za duża na papki i sama potrafi gryźć - problem w tym że warzyw nie chce jeść w ogóle a mięso- głównie kurczaka - to może ze 2 kęsy...Lepiej idzie z makaronami, różnych wielkości i kszatłtów no ale raczej nie są ona zbyt pożywne bo jak na razie Adzikowi podpasowały tylko czyste kluseczki prosto z wody lub rosołu i pomidorówki...

 

 
Uczymy się też trzymać łyżeczkę i mamy pierwsze sukcesy- Adzikowi udało się raz samodzielnie włożyć do buzi łyżeczkę wraz z zawartością i zjeść co była na niej:)

Adzik wieczorową porą stąd też niewyraźny obraz oraz fryzura na nieuczesanego Szopena;)
Przed nami długa droga - są dni że Adzik aż "rwie" się do samodzielnego jedzenia - sęk w tym jednak że zazwyczaj nie ma apetytu - lub ja jeszcze nie znalazłam jej ulubionego dania...Kuseczki i banany...Przemycam marchewkę i mięso owinięte w makaron...Jednak są dni że Adzik nie je prawie nić oprócz mleka na śniadanie i kolację...Jakoś przebrniemy ten etap niejedzenia ale czasami mam naprawdę dosyć i jak mantrę powtarzam że przecież dziecko nie da się zagłodzić :) Muszę cierpliwie zatem czekać (cierpliwość nie należy do moich zalet niestety)


9 komentarzy :

  1. Ojej może to taki etap? Nasza Myszka też przestała jeść. Dwoje się i troje w wymyślaniu potraw a tu nic. Adusia śliczna ucałuj od Nas :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale maluszek wcina :)
    http://swiatamelki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje, że szybko jej ten etap przejdzie . Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj i u nas to samo... Czasami nie mam już siły. I też hitem jest makaron. Jedyne "danie", które Mała zawsze zje.

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas też zawsze kluski na tapecie, choć ryż z warzywami to także danie zjedzone zawsze, niezależnie od apetytu. Ale ja mam jamochłona, a nie niejadka, więc może już zamilknę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dokładnie! Zagłodzić się nie da, widocznie teraz nastał taki etap. Dla mnie to nowość, bo Kudłata wcina wszystko jak odkurzacz - nie ma rzeczy, której by nie zjadła, za to jak na razie za łyżkęnie chwyta. Daje się karmić, albo jesama rękoma. Całusy dla Was!

    OdpowiedzUsuń
  7. O bidoku... Mojej koleżanki dziecko bardzo mało je, ale wyniki badań ma ok, więc sądzę, że jeśli Adusia też ma wyniki spoko, możesz spać spokojnie

    OdpowiedzUsuń
  8. Dokładnie to samo przerabiamy. Ziemniaki, makaron czy ryż są ok, ale pod warunkiem, że są same. Chociaż ostatnio nastąpił jakiś przełom i zjada kluseczki w oblane sosem, wczoraj Synek zjadł duży talerz makaronu ze szpinakiem. Jeśli chodzi o mięsko i warzywa przemycam w zupkach.

    OdpowiedzUsuń
  9. U nas albo mała się objada jak szalona albo prawie nic nie je ... utrapienie !Pozdrawiamy i zapraszamy do nas http://naziarnkugrochu.pl

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Twój komentarz:)

".src='http://code.jquery.com/jquery-latest.js'/>