No i rozpoczęła się nasza wielka przygoda z rozszerzaniem diety...Na pierwszy rzut poszła rozgnieciona dynia z Gerbera...Nie była to jakaś wielka, zaplanowana akcja- raczej spontan podczas robienia zakupów. Przechadzając się po Carrefourze na półce z mieszankami mlecznymi dla niemowląt zobaczyłam ku wielkiemu zdziwieniu oraz jeszcze większej, niepohamowanej wręcz radości kilka słoiczków Gerbera. Nie często widuję tu polskie wyroby (praktycznie w ogóle) i na dodatek z Rzeszowa (moje rodzinne miasto) zatem wzruszenie było wielkie.
Tutaj praktycznie nie produkuje się słoiczków dla niemowląt...W wyspecjalizowanych sklepach z artykułami dla niemowląt można natkąć się głównie na Hippa oraz coś japońskiego i tyle...Gerbera widziałam tylko kilka razy i to w sklepach dla zwierząt (!!!) jako pokarm do karmienia szczeniaków i kociaków za szybko odłączonych od mamy...Czym karmią mamy tajwańskie - nie mam pojęcia (bo na 100% nie gotują). Mnie doradzano tylko żebym gotowała ryż na wodzie, taki rozmemłany i podawała dziecku...Mnie oczywiście zaraz włączała się czerwona lampka że znów ryż jest jedynem, słusznym wyborem...
No ale wracając do naszej polskiej dynii, po raz pierwszy Adzik wtrynił niecałą łyżeczkę i bardzo się krzywił...Myślałam już że nic z tego nie będzie ale przedwczoraj karmił ją tata i podobno zjadła łyżeczek 5! Wczoraj wieczorem sama byłam świadkiem jak "pożera" pół słoiczka:) No niestety dziś jej nie smakowało więc skończyło się na 2 łyżeczkach...Będziemy karmić się dynią przez tydzień a potem przerzucimy się na jabłuszko ( o ile znajdę jakieś).
Niestety słoiczki nie są dobrym rozwiązaniem tu na Tajwanie, głównie ze względu na niedostępność no i na cenę (koszty małego słoiczka to cena około 8 zł). Po raz kolejny zdaję sobie sprawę jak bardzo nieprzyjazny dzieciom jest Tajwan - Polska w porównaniu do niego to raj na ziemi, nie wspominając już o "krajach bardziej rozwiniętych"...Trzeba będzie zakasać rękawy i samemu wziąć się do gotowania;)
A wczorajsza noc i dzisiejszy dzień minął trochę nerwowo. Adzik nie chciał zejść z rąk, wczoraj była lekka histeria około 1 w nocy, ale po nakarmieniu zasnęła snem kamiennym aż do 6 rano...
A u nas znów trzęsienie ziemi...
Dynia sama w sobie smaczna nie jest, po prostu jest mdła, ale zdrowa.
OdpowiedzUsuńPS. W Norwegii squash to cukinia, u Was dynia :)
u nas tłumaczenie chińskie to dynia na obrazku też jest coś dyniopodobnego i smakuje jak dynia:) rzeczywiście mdłe;)
UsuńMy również zaczynaliśmy od dyni :) Życzymy samych pyszności w przygodzie z rozszerzaniem diety :)
OdpowiedzUsuńdynia, jabłuszko, marchewka i teraz banany:)buziaki:)
Usuńno kurcze ciekawe czy karmią tylko tym ryżem..
OdpowiedzUsuńjak słyszę żeby podawać wodnisty ryż to chce się popukać po czole siłą się muszę poswtrzymać żeby nikogo nie obraźić:)
UsuńZ Rzeszowa jesteś :) Twoje rodzinne miasto jest niedaleko mojego rodzinnego miasta, jakieś 100 km od siebie są oddalone, może kojarzysz Biłgoraj? :)
OdpowiedzUsuńoczywiście ze kojarzę:)
UsuńBooooozzzzeeee:) wracaj do domu Kochana! Trzęsienia ziemi , tajfuny, Tesciowa , sloiczki 8zl!!:) no nic Tylko uciekać !
OdpowiedzUsuńhehee...czasem też tak sobie myślę jak nachodzą mnie czarne myśli:)
UsuńHehe super Wam to idzie:) Powoli i do przodu, Adusia przyzwyczai się do innej konsystencji pokarmów i do innego smaku niż mleko mamy:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia życzymy :*
ostatnio coś nie bardzo ale może to wina tego jabłuszka? coż zobaczymy jak dzis będzie z bananem:)
Usuńno to gratuluję :) My zaczęliśmy rozszerzanie diety od HIPPA ziemniaczka z dynia i z marchewka :)
OdpowiedzUsuńja też mam w planach zakup dyni i marchewki bo naewt widziałam takie:)
Usuńmy zaczynaliśmy od marchewki też mina była podobna jak u Adzika :D
OdpowiedzUsuńnajbardziej smakował małemu z pierwszych łyżeczek brokuł i szpinak z ziemniakiem
ziemniak to plan na przyszły tydzień;)a brokuł- kto wie może zaszalejemy i wprowadzimy razem?
UsuńU nas też marchewka była pierwsza ;-) Miałam taką metodę, że w pierwszym tygodniu rozszerzania diety, Marcelina dostawała jeden posiłek dziennie, jednoskładnikowy - np. marchewkę ze słoiczka, tak 3-4 łyżeczki. Jadła ją 2-3 dni, potem tak samo wprowadziłam jej jabłuszko. W drugim tygodniu zaczęłam wprowadzać gluten - więc jadła na obiad np. marchewkę, a na śniadanie kaszkę z glutenem i jabłuszkiem dla poprawy smaku. Potem, w trzecim tygodniu były już 3 posiłki - na obiad już posiłek dwuskładnikowy - marchewka z ziemniakami, lub szpinak z ziemniakami, a na sniadanie i kolację kaszka z jakims owocem (banan, morela, jabłko). W tym tygodniu po raz pierwszy zjadła mięsko - też ze słoiczka - krem z marchewki, ryżu i cielęciny Hippa- bardzo jej to smakowało ;-) Poza tym spróbowała też z mojego talerza pieczonego kurczaka (żadnego tam ekologicznego, normalnego, oczywiście bez przypraw - wzięłam trochę mięsa ze środka mojej porcji i po prostu jej dałam), possała oliwkę, zjadła trochę kuskusa... A ponieważ z brzuszkiem nie ma żadnych problemów, więc będziemy próbować nowych rzeczy...no a cycek oczywiście też, na żądanie ;-) Powodzenia z Waszym rozszerzaniem! Całujemy!
OdpowiedzUsuńu nas bardzo podobnie:) z tym że ja trzymam się tygodnia w podawaniu jednego skadnika np jabłuszko szło przez tydzien i wysłą alergia...dynia przez tydzien...marchewka po kilka łyzek przeztydzien teraz banan...a tata daje jej spróbować na smak wszystko- doprowadza mnie tym do szału:)ale jak na razie wszystko ok - jak nie ma jabłuszka w diecie kupki są fajne;)kaszkę też ja wieczorem ale nie zawsze bo czasem odmawia chce sie przytulic po całym dniu nieobecnosi do mamy...buziaki
UsuńDynia jest super. Sama osobiście uwielbiam, przez wzgląd na zdrowotne właściwości, uniwersalność i smak, oczywiście!
OdpowiedzUsuńdynia jest trochę słodkawa więc adzik nie miał oporów poza pierwszym razem jabuszko kwaskowate wiec bleee...marchewka też bardziej jej smakowała:)a zupa z dyni na słodko taki ala chłodnik to moje ulubione danie w lecie:)
UsuńO, jak mała grymaśna, a ze słoikami bieda, to może popróbować z BLW? Rożne dzieci różnie reagują, moja niestety długo miała kłopoty z przełykaniem, więc żarła głównie ryż (ale my akurat uwielbiamy ryż, mogłabym mieszkać na Tajwanie, polska kuchnia mi nie służy), z czasem zaczęła jeść normalne rzeczy i jeśli używamy słoików to jako sosów do makaronu, ryżu czy warzyw pokrojonych w prostopadłościany(łatwiejsze do chwycenia). Kluski świetnie nadają się do nauki a przy okazji ekspozycji na gluten, łatwo się rozpuszczają w buzi, a i zajęcie dla dziecka jest na jakiś czas (a dla mamy chwila spokoju). Lecieliśmy kilka ładnych miesięcy równolegle na słoikach i BLW i teraz moje roczne dziecko potrafi samo jeść praktycznie wszystko prócz zupy (picie z kubeczka nam nie idzie, bo rozlewa). A już kilka razy odpuściłam i uważałam, że "to nie dla mnie". A teraz nie muszę specjalnie gotowac dla małej, bo ona je z grubsza to samo co my (tylko grzybów oczywiście jej nie dajemy).
OdpowiedzUsuńno ja chyba spróbuję BLW ale na razie słoiczkami sprawdzam czy nie ma alergii jakoś czuję się bezpieczniej no i tutaj wszystko takie skażone - ciągle jakieś skandale w tv pokazują jak to warzywa w sklepie nie nadają się do jedzenia dla nikogo:(
Usuń