czwartek, 17 września 2015

Babie lato

Nadeszła moja ulubiona pora roku na Tajwanie, która kojarzy mi się z moimi pierwszymi tygodniami pobytu na Tajwanie gdy przestałam się bać wychodzić z mieszkania a wszystko od zapachów ulicy do wyglądu kartonika ze słodkim mlekiem sojowym wydawało się takie magiczne i bardzo egzotyczne...
 
 
 


 
 Powoli kończy się trwajace pół roku upalne lato, temperatura spadła tak że dzis po raz pierwszy wracając z pracy około godziny 20 zrobiło mi się zimno (zapewne wina bliskiej odległości od oceanu bo czekając na autobus w środku miasta było mi bardzo "w sam-raz").
 
 
 
Cykady przestały hałasować (swoją drogą dawno temu wyobrażałam sobie cykady i dźwięki przez nie wydające za bardzo romantyczne i tajemnicze, stawiałam je nawet wyżej na piedestale niż świerszczenie świerczy czy kumkanie żab...wracając do cykad to są one straszne, po pierwsze duże jak pięść i bardzo brzydkie, fatalnie latają, wielokrotnie niejedna cykada by we mnie wpadła bo lataniem to nie mozna nazwać, cykanie ich to potworny hałas, podczas upalnych miesięcy wydają dźwięki przez całą dobę i to tak głośne że nie sposób mieć otwartego okna - mieszkam na 9 pietrze, kiedyś słyszałam je z 16 pietra a nie miałam tego problemu tylko gdy mieszkałam na 33 ).
 
 
 
 
 
Oprócz oczywistych zalet chłodnieszej pogody - człowiek jest mniej zmęczony, mniej się poci, powraca energia zagubiona gdzieś w 35 stopniowych upałach dzień za dniem i tak przez około 120 dni pod rząd, zbliża się moje ulubione święto - czyli Święto Jesieni...
 
 
 
Objadam się w tej chwili pomelo i klawiatura jest cała oblepiona sokiem co pewnie jutro zauważy mój mąż i pewnie nie obejdzie się bez komentarza :) sen z powiek spędza mi tylko pogarszający się katar i stan podgorączkowy Adusi - być może jutro trzeba będzie odwiedzić lekarza, co jest dość stresujące dla nas wszystkich włącznie z personelem przychodni bo Adusia wyjątkowo boi się lekarzy i łykania lekarstw- krzyczy w niebogłosy i generalnie w gabinecie rozgrywają się iście"dantejskie sceny".
 
 
 

2 komentarze :

  1. Nie mogłabym mieszkać na 33 piętrze. Bałabym się. W ogóle nie umiem sobie wyobrazić takich wieżowców.

    OdpowiedzUsuń
  2. No przynajmniej ktos lubi jesien ;). Co do dantejskich scen, to z moim 2,5 latkiem probowalam dostac sie po raz pierwszy do dentystki - wrzask byl juz po wejsciu meza z malym do recepcji, wiec dentystki nawet nie zobaczyl ;P. Dodam tylko, ze zadnych przykrych doswiadczen z lekarzami nie mial ;). A moze obejdzie sie bez lakarza ?? Sproboj nie dawac jej mleczne i slodkie rzeczy, duuuzo picia cherbatek ziolowych i do jedzenia kaszy z warzywami jesli bedzie miala ochote na jedzenie. U nas taka dieta pomga wszystkim domownikom i na szczescie juz dawno nie zapraszalismy lekarza do domu. Zyczymy zdrowka./Irina

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Twój komentarz:)

".src='http://code.jquery.com/jquery-latest.js'/>