Od kilku dni cały czas w głowie gra mi Usher...Zakochałam się zupełnie w tej piosence pomimo że nie jest ani specjalnie oryginalna, ani nie porywa tekstem i mam wrażenie że już gdzieś słyszałam coś podobnego (może nawet też był to Usher). Jednak nie mogę się powstrzymać i cały czas leci gdzieś w eterze...W weekend pewnie będzie mi towarzyszyć non stop. Też tak macie że jak podoba Wam sie jakiś kawałek to "mordujecie" go aż wychodzi Wam bokiem?
A wracając do rzeczywistości dziś miałam bardzo ciężki dzień; egzaminy połówkowe w szkole...
Sprawdziłam tony zadań domowych, poprawiłam miliony sprawdzianów, zadałam nieskończoną ilość pytań...
W pewnym momencie nie wiedziałam jak się nazywam...Na dodatek od rana nie czułam ruchów Niuni...Po powrocie do domu, wypiciu szklanki soku pomarańczowego, zjedzeniu zachomikowanego Snikersa, odleżeniu grzecznie kilkunastu minut na lewym boku w końcu zaczęła się ruszać...A mi kamień z serca spadł...Teraz rusza się w zupełnie innym miejscu niż dotychczas...Zeszła mocno na dół w okolicę pęcherza...Nie muszę chyba nikomu mówić co to oznacza...Tak, muszę chodzić za potrzebą kilka razy na godzinę:)
Miłego weekendu życzę:)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Czekam na Twój komentarz:)