środa, 26 sierpnia 2015

Przedszkolak II

Dziś część druga dotycząca niekonczącej się jak dla mnie sagi o przedszkolach, mam nadzieje że tym razem wyjdzie już bardziej składnie i ładnie - moje emocje powoli opadają i myslę że za jakiś miesiąc będę juz tak wciągnięta w wir nowego przedszkolnego życia że znajdę sobie nowy temat przewodni (i nie będę wszystkich dookoła zadręczać- wybaczcie).
 
Szczęsliwy Adzik bo jest niedziela i nie musi iść do "Cioci Ani"

 
Wybór przedszkola:
 
Wybierając przedszkole kierowałam się głównie pierwszym wrażeniem, byłam w kilku, kilka sobie odpuściłam ze względu na odległości/problemy z ewentualnym dowozem/czesnym bardzo a to bardzo wygórowanym. Wybierałam sposród 5 przedszkoli i tylko tak naprawdę w jednym zostałam potraktowana w sposób normalny, oprowadzona, pytania zostały wyjaśnione, osoba ze mną rozmawiające miała wystarczająco dużo cierpliwości żeby wysłuchać mojej łamanej chinszczyzny a przedszkole okazało się czyste i nie ciemne/zawilgotnione/ - gdyż jest to bardzo ważne w kraju o tak wielkiej wilgotności powietrza i nie przywiązywaniu uwagi do roli słonca (mam czasem wrażenie że Tajwanczycy lubia jak jest ciemno).
 
 
Aha, wybierając przedszkole zupełnie nie kierowałam się jego ofertą zajęć - czyli języków ( w jednej szkole mi powiedzili że angielski jest pół dnia a drugie pół chinski a później okazało się że zajęcia z angielskiego są tylko 2 godziny dziennie a w praktyce pewnie z 45 minut, w kolejnej szkole pan z napuszoną miną na moje pytania zadane w języku chinskim odpowiadał łamaną angielszczyną że zajęcia są prowadzone tylko w języku angielskim, nie brzmiało to przekonująco wierzcie mi, kolejne przedszkole nawet nie chciało ze mną rozmawiać bo nie ma już miejsc na ten semestr więc wyszli chyba z założenia że po co sobie strzępic język (!!!), ostatnie czwarte prowadzone metodą Monterssori niestety duże ale ciemne, sale bez okien bo po co, dzieci śpiące w kupie na podłodze...).
 
Jednak tym co stanowiło tak zwaną kropkę nad i oraz sprawiło że wybrałam nasze przedszkole to "Ciocia Ania" - mam nadzieję że nie będzie miała za złe że o niej wspomniałam. Jest to moja koleżanka, Polka, która jest tam nauczycielką...Po prostu boję się mniej o Adę, dobrze jest mieć kogoś zaufanego tym bardziej że ja też jestem nauczycielką a na dodatek teraz "uczę" w przedszkolu więc wiem jak to wygląda...Aha dlaczego "uczę" w códzysłowiu? Bo głównie się nimi opiekuję a na prawdziwą naukę jeszcze przyjdzie czas:)
 
 
 
Przedszkole ma uczyć życia w grupie, dzieci mają się bawić, być wesołe i szczęśliwe, to zdecydowanie nie jest czas na zaawansowaną naukę języków obcych bo dzieci często jeszcze nie mówią w swoim własnym języku ojczystym (nie mówimy tutaj o dzieciach mieszanych bo to inna historia, dzieci te będą mówiły dwoma językami i to będzie dla nich naturalne), nie jest czas na balety, karate i inne tego typu zajęcia (chodzi mi o dzieciaczki 2, 3, a czasem 4 letnie - nie o starszaki, gdzie już mozna sobie "poszaleć" z wyborem zajęć dodatkowych).
 
 
Oczywiście super są wszystkie zajęcia muzyczne, taniec, gimnastyka do muzyki, ma być w miarę głośno, dzieci mogą nauczyć się nieskomplikowanych układów tanecznych i prostych piosenek- ale wiem że nie wszystkie dzieci to lubią...
 
 
Plan dnia:
 
Dziecko można osobiście odprowadzić lub zapłacić za transport przedszkolny już około 7.30 (nawet i wcześniej)przedszkola zazwyczaj czynne są do 18.30 co jest wielkim nieporozumieniem na Tajwanie gdzie często pracę konczy się o 19 a nawet i o 21...
 
 
W przedszkolu serowowane jest śniadanie tak do 9 rano a nawet później potem jest lunch około 12 w południe i podwieczorek około 15 (oczywiście każde przedszkole ma trochę inny grafik ale mniej więcej wyglada to tak samo). Co jedzą? Kleiki, bułki na parze, ryż z warzywami, zupy z makaronem, są owoce jak i słodycze w małych ilościach...Ja nigdy nie przyglądałam się jedzeniu gdyż mnie ono trochę odrzuca - nie że jest niesmaczne ale swojego czasu jadłam obiady z moimi uczniami i delikatnie rzecz mówiąc moje kubki smakowe nieco sie różniły od tych tajwanskich- jedzenie nie było smaczne ale było świeże w miarę zdrowe i dzieci go jadły bo wyjścia nie miały...Ada jak na razie nie tyka nic czyli sama jej przygotowuje zazwyczaj jogurty, chleb, banany...
 
Kubek Nuby - fatalny, źle się otwiera, muszę kupić coś nowego ale co?
  

1 komentarz :

  1. Taka mala a juz taka duza:-*
    Buziaki i powodzenia dla corci w przedszkolu :-)

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Twój komentarz:)

".src='http://code.jquery.com/jquery-latest.js'/>