wtorek, 25 sierpnia 2015

Przedszkolak I

Adzik od ponad trzech tygodni  zasługuje na dumne miano przedszkolaka no a ja jestem jeszcze bardziej dumną choć niepewną jeszcze mamą owego przedszkolaka...Wiem, jak zwykle gdy chcę cos fajnego napisać wychodzi masło maślane albo co najmniej niepotrzebny patos więc bedę się strzeszczać i postaram się nie generalizować co do przedszkoli tajwańskich gdyż zapewne i tutaj znajdzie sie szereg fajnych, mniej fajnych i beznadziejnych placówek jak zresztą w każdym miejscu na ziemi.
  
Adzik pokazuje literkę A
 
Adzik w przedszkolnym mundurku sportowym

 

Adzik śpiąca smacznie około 8 rano
 
 Adzik skończył na głęboką wodę lub raczej został tam wrzucony przeze mnie gdyż siedzenie w domu dla naszego energicznego Bubika byłoby znacznie gorszym rozwiązaniem...Dlaczego? Przeciez ona ma tylko dwa i pół roczku...Zawsze myślałam i do tej pory tak uważam że dzieci trzy letnie w większości przypadków najbardziej się nadają do przedszkola. Sama notabene zostałam "przedszkolanką" tak przez przypadek a mam w grupie 4 dzieci poniżej 3 roku życia...I czy się nadają? Cóż, nie mają innego wyjścia a my również nie możemy nic powiedzieć przeciwko (część dzieci w pieluszkach, nie umiejąca nic zrobić wokół siebie, ubrać się, zjeść, mało mówiące a mnie każe się ich uczyć pisać i czytać i mówić po angielsku - no dramat)...

W drodze do przedszkola
 
 
 
Generalnie chodzi mi o to że jeżeli dziecko ma z kim zostać w domu, myślę  o pomysłowej mamie, babci czy opiekunce, która bardzo się przyłoży do opieki, zabawi, nauczy, pośpiewa i potańczy- to tak, naprawdę, dzieci powinny zostać z taką osobą do 3 roku życia....
 
Piątek...Adzik w nocy się rozchorowała zatem mina smutna bo pewnie źle się czuje...
 
Jednak jak opieka ma wygladać na puszczeniu samemu sobie, włączeniu telewizora, daniu ipada w łapki i niech się dzieje co chce no to przedszkole wręcz staje się darem z nieba ( u mnie zapewne wygladałaby tak opieka nad młodą w wykonaniu męża, na szczęście mam nadzieje nigdy się do końca tego nie dowiemy bo nie będziemy musieli, pukam w niemalowane).
 
Smutny Adzik :(
 
No dobra miałam się nie rozpisywać ale emocje wciąż żywe a tak naprawdę nie mam z kim o tym za bardzo pogadać w realu więc to będzie długi post :). Babcia i dziadzio odlecieli późnym wieczorem we wtorek a od środy zafundowałam Adzie zupełną zmianę otoczenia...Trochę tak hardkorowo wyszło, niedość że musiała sie pożegnać z babcią to potem została zupełnie sama w praktycznie obcym miejscu....Pierwszego dnia odebrał ją tata a drugiego ja po dwóch tylko godzinach...Resztę dnia spędziła z nami w domu...
 
Pierwszy dzien
 
Płakała, kopała, biła, wrzeszczała - słowem tak jak to sobie wyobrażałam...Ja widziałam wielokrotnie takie "sceny" bo każde dziecko na początku płacze...Tajwańskie dzieci bardziej kwilą, wołają po cichutku mamę, nigdy nie widziałam kopiącego dziecka, zatem Adzik napewno zrobił "wrażenie" na paniach :)
 
Adzik bawiący się klockami :)
 
Czy był okres przygotowawczy...Nie istnieje tutaj coś takiego, to już zależy od rodzica czy wykarze się rozsądkiem (niestety w większości przypadków nie wykazują się, sorry co to za tłumaczenie że i tak będzie płakać - no chciałam wziąć wolne, oczywiście bezpłatne, na jeden dzień w pracy, powiedziałam mojej szefowej powód, że chcę pobyć z córką bo pewnie będzie się źle czuła a ona na to że i tak będzie płakać to po co, oraz że przez moje dziecko inne dzieci nie będą w stanie uczyć się angielskiego)
 
Dalej je przygotowany przeze mnie chleb :(
 
 
 

3 komentarze :

  1. Niestety proces adaptacji do nowej sytuacji musi potrwać. Adzik zapewne robiąc takie spektakularne sceny odkryła swoją polską naturę :)
    W Polsce sceny dzieci w przedszkolu w 90% są spektakularne z kopaniem, rzucaniem na podłogę i wrzaskami. Serce się od tego kraje ale na prawdę to mija szybciej jak się człowiek za mocno nie rozczula.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podczytuje od jakiegos czasu, ale nie pamietam czy kiedys komentowalam. :) W kazdym razie moj synek jest tylko o miesiac starszy od Adrianny, wiec tematy mi bliskie. Mlodszy co prawda nie idzie jeszcze do przedszkola w tym roku (zreszta tutaj musi miec skonczone 3 lata). Za to za tydzien moja corka debiutuje w amerykanskim przedszkolu (mieszkamy w Stanach). Starsza zaczyna jako 4-latka. Mogla rok temu, ale chcielismy zatrzymac ja jeszcze w "domowej" atmosferze u opiekunki. Chetnie nadal bym ja tam zostawila, ale chce, zeby nauczyla sie angielskiego przed zerowka. :) Podobnie jak u Was, nie ma tu czegos takiego jak dni adaptacyjne, wiec sama je corce organizuje. ;) Na pierwsze 3 dni wzielam wolne (na szczescie mojemu szefowi wszystko jedno) i bede core odbierac po obiedzie. :) U nas ryk i kopanie tez sa mozliwe, bo kiedy oddawalam dzieci do opiekunki, na poczatku oboje odstawiali takie sceny, ze glowa mala. Takze lacze sie w bolu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. my własnie też przechodzimy adaptację (Majka ma równe 2,5). codziennie zostaje na dwie godziny i na szczęście nie płacze. potem w domu cały dzień chce się tulić.

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Twój komentarz:)

".src='http://code.jquery.com/jquery-latest.js'/>