Adusia wielkimi krokami zbliża się do przekroczenia magicznej daty 6-ciu miesięcy życia. Z tej okazji zaczęlismy myśleć o rozszeżeniu diety małego głodomora...Naszą przygodę rozpoczniemy jednak od wody...
Wcześniej, pomimo licznym prób namówienia mnie przez okoliczne osoby (tzw. ciocie dobra rada) nie podawałam wody Adusi w ogóle. Jeszcze podczas ciąży czytałam sporo na ten temat gdyż osłuchałam się kiedyś od koleżanki o podawaniu wody z glukozą dziecku przez nianię. Oczywiście koleżanka była wściekła a ja jako osoba postronna i w ogóle nie będąca w temacie zupełnie nie rozumiałam o co taki szum.
Generalnie rzecz mówiąc niemowlęta karmione piersią nie wymagają dodatkowego podawania wody no chyba że wymiotują, mają wysoką gorączkę, długo przebywają w dusznym i gorącym pomieszczeniu a co za tym idzie tracą wodę pocąc się czy mają biegunkę ( niektórych przypadkach płyny podaje się dożylnie niestety).
Tyle wiedziałam i do niedawna trzymałam się tego dość kurczowo choć trochę szkoda bo może łatwiej byłoby przyzwyczaić Adzika do polubienia wody...
Jak na razie dajemy jej troszkę w butelce jednak reakcja jest przekomiczna. Oczywiście woda jej niesmakuje zupełnie. Wypija odrobinę, pluje i robi przedziwne miny:). Mam nadzieję że z czasem jakoś się to zmieni. Jak na razie nie będę podawała soczków bo jak Młoda przyzwyczai się do słodkiego to na pewno nic nie wyjdzie z polubienia wody...Może pomyślę o jakichś herbatkach ziołowych czy owocowych...
A poza tym dziś piatek a ja siedzę w domu. Mamy wolne z okazji tajfunu. Nad Tajwan nadciąga wielki tajfun Suli. Generalnie jeszcze nic się nie dzieje ale spodziewana jest wielka wichura w połączeniu z bardzo obfitymi opadami deszczu. Wczoraj byliśmy w Carrefourze uzupełnić zapasy żywności i wody na wypadek jakiegoś kataklizmu towarzyszącemu tajfunowi (obok Costco, jedyny zagraniczny hipermarket na Tajwanie). Oczywiście na podobny pomysł wpadło połowę 7 milionowego miasta no i rozgrywały się prawie dantejskie sceny...
Tajfun Suli już za kilka godzin zakryje cały wyspę...Wygląda fenomenalnie pomimo wszystko... |
Oko tajfunu/tajfuna |
Spróbuj podać jej wodę w jakimś niekapku, bo butelkę kojarzy z mlekiem i smak ją rozczarowuje :)
OdpowiedzUsuńChyba muszę postarać się o niekapek zatem:)
UsuńKurcze masz rację! Na 3 zdjęciu od góry Ada i Ala są bardzo do siebie podobne:)
OdpowiedzUsuńU nas na początku podobnie było z wodą choć teraz mała pije ją ładnie. Zdarza się jeszcze, że pluje albo się bawi ale ogólnie nieźle jej idzie:)
Tajfun wygląda obłędnie ale nie boicie się tam takich zjawisk? Tajfuny, tsunami i inne takie?
Daję jej codziennie ale dalej nic z tego...
UsuńTajfuny zazwyczaj nie są grozne jak sie mieszka w miescie otoczonym przez góry...Grozniejsze sa trzesnienia ziemi...
Trzęsienia ziemi też tam macie? jejku
Usuńminki cudne!
OdpowiedzUsuńa zdjęcia tajfunu przerażająco piękne!
:)
UsuńMy podajemy wodę bez glukozy. W czasie upałów, gdy Małej chce się pić, a nie ma ochoty na ciepłe mleko z cyca - wtedy pije wodę w temperaturze pokojowej :)
OdpowiedzUsuńNo u mnie nie ma takiej możliwości że Ada nie chciałaby pic mleka:) nawet co godzine...taki mały głodomór:)
UsuńA u nas jakoś się udało z tą wodą ;-) Marcelina dostała nowy kubek - niekapek Aventu z miękkim, gumowym ustnikiem i traktuje picie wody jako zabawę - gryzie butelkę z każdej strony, ustnik też i przez to woda wpada jej do buzi i zostaję połknięta. Pewnie też dlatego, że Kudłata do tej pory nie znała butelki, bo jeszcze jako miesięczne dziecko nie chciała patrzeć na butelkę i smoczek, więć mleko dostawała tylko w oryginalnym opakowaniu ;-) Dlatego pewnie ten kubek i woda ją zaciekawiły. Genialne to, co napisałaś o tajfunie i zakupach ;-) Uśmiałam się ;-) Trzymajcie się tam ciepło! Buziaki!!
OdpowiedzUsuńTo super że z woda nie macie problemów...MY od samego początku nie mielismy problemów z butelką bo Ruo szybko zaakceptowała że musi czasem pić z butelki...Ale wody z buletki nie chce pic...Będe musiła kupic jej niekaapek i spróbować...
UsuńPrzerażające oko, ale piękne, jak pisze Klaudyna.
OdpowiedzUsuńniektóre tajfuny mają "dwa oka" wyglada to jeszcze lepiej...
UsuńPrzez przypadek trafiłam na tego bloga, szczerze powiem że żadna książka (przeczytałam bardzo duzo )mnie tak nie wciągneła,tak przyjemnie się to czyta,z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy :) Adunia cudowna, jest taka śliczna :) Czy opowiesz kiedyś historię jak poznałaś męża jak znalazłaś się na Tajwanie ?mam nadzieję że kiedyś o tym napiszesz :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie się czyta jak ktos napisze że bloga się czyta przyjemnie:)Bardzo mi miło że komus sie podoba to co napisałam chociaż zdaję sobie sprawę że pod względem gramatycznym jest kiepsko z czasem bardzo kiepsko...
UsuńBlog ostatnio nie do końca jest tym czym miał być- trochę monotematycznie niestety a chciałabym żeby było więcej o tajwanie- no ale ostatnio w cetrum mojego zinteresowania jest tylko Adunia więc pewnie potrwa jeszcze zanim wyjdę poza ramy blogu rodzinnego
Pozdrawiam:)A historia w wielkim skrócie - przyjechałam na Tajwan na stypendium i poznałam męża:)
Niesamowite, chyba nie byłabym tak spokojna widząc takiego potwora mającego za chwilę znaleźć się w tym samym miejscu co ja...
OdpowiedzUsuń