Od dwóch tygodni Adzik nie jest już na piersi...Karmiliśmy się dokładnie 9 miesięcy i 12 dni...Karmienie zostało przerwane niestety w dość brutalny sposób (głównie dla mnie bo Adzik chyba tak średnio coś odczuł) ale i tak rozpiera mnie duma że pomimo wyjątkowo niesprzyjajacych okoliczności flory i fauny (nie mogłam sobie darować tego niezwykle opisowego porównania:)dałam radę...
Dość długo zabierałam się żeby podsumować nasze mleczne wojaże gdyż w dalszym ciągu czuję lekki niedosyt wynikający z nagłego zaprzestania karmienia... Adusia ze względu na ząbkowanie (???) coraz częściej odmawiała picia, technika ssania róznież uległa znacznemu pogorszeniu, ja przystawiałam w pozycji nie do końca prawidłowej i skończyło się to niestety dwukrotną wizytą na pogotowiu w przeciągu niespełna miesiąca...
Za drugim razem zapalenie piersi przybrało już dość nieciekawą formę (gorączka 39, dreszcze, wymioty, ból mięśni) więc miałam dosyć i zdecydowałam się na Dostinex...Niestety byłam tak otumaniona lekami przeciwbólowymi że poszłam za "radą" lekarza i przez dwa dni męczyłam się nie odciągając w ogóle pokarmu...Była to jedna z najgorszych decyzji...Trauma jest do dziś...Mój zestaw "młodego skauta" czyli torba utrzymująca temperaturę Avent z wkładami chłodzącymi, najlepszy laktator na świecie Medela Swing, butelka do przechowowywania pokarmu Medela 150 ml. |
No ale nie o tym miałam pisać...Jestem z siebie dumna...Udało mi się chociaż pierwszy miesiąc nie była łatwy...Kolejne miesiące ze względu na odciąganie pokarmu w koszmarnych warunkach , nawały, zastoje i kilkakrotne zapalenia też nie były takie bezstresowe. Ale i tak było warto...Nie znam nikogo komu udałoby się pogodzić pracę pełnoetatową i karmienie od 6 tygodnia życia dziecka do prawie połowy 9 miesiąca, gdy na początku karmi się na żądanie a laktacja jest nieustablizowana...
Napiszę to raz jeszcze - jestem z siebie dumna. Adusia była karmiona tylko i wyłącznie mlekiem z piersi (poza kilkoma wyjątkami na początku gdy wydawało mi się że się nie najada) i nawet w obecnej chwili mam zapasy mleka do stycznia (niestety Adzik odmawia picia mleka zatem dodaję go tylko do kaszki).
Aha chciałam przestrzec przed karmieniem piersią z równoczesnym odciąganiem mleka laktatorem...Mi się prawie udało (chociaż te wielokrotne zapalenia piersi świadczą o czymś przeciwnym) no, ale to tylko dlatego że to byłam ja:) a jak ja się uprę to nie odpuszczam tak łatwo, jednak nie polecam, na dłuższą metę można sobie narobić dużych problemów...
A gdy jesteśmy już przy karmieniu to dziś Tajwanem wstrząsnęła wiadomość o śmierci 4 miesięcznego niemowlęcia...Jako powód podawane jest ponad dwukrotne przekroczenie normy sodu w mleku modyfikowanych...
Dopiero co opisywałam zakończenie kp u nas. Dużo przeżyłaś, jesteś dzielna! Gratuluję świetnego wyniku.
OdpowiedzUsuńAdzik słodka jak zwykle! a dla Ciebie gratulacje
OdpowiedzUsuń4 miesięcznego? o matko :( dzieci nie mam ale nie wyobrażam sobie w takiej sytuacji rodziców
OdpowiedzUsuńteż jestem z Ciebie dumna :)
OdpowiedzUsuńNo i masz z czego być dumna! Super! Faktycznie nie łatwo pogodzić pracę na pełnym etacie z karmieniem! Gratuluj sukcesu! :)
OdpowiedzUsuńA Adusia jest cudowna!
Jestes zuch dziewczyna! Ja tez nie znam nikogo, kto by pracowal na pelny etat w tak wczesnym terminie po porodzie i karmil piersia! Masz bardzo sily charakter i nieugieta wole! Szczerze podziwiam! Z takim charakterem osiagniesz wszystko! I tego tez Tobie zycze. Adunia przesliczna!
OdpowiedzUsuńGratulacje, Mama na medal z Ciebie! Tyle niesprzyjających zdarzeń, a Ty się nie poddałaś! Brawo! Chociaż muszę przyznać, że nawet na tym pogotowiu wyglądałyście super ;-) Świetne z Was Dziewczyny ;-)
OdpowiedzUsuńChylę czoła. Podziwiam za wytrwałość pomimo komplikacji. Adzik ma super mamę na medal!
OdpowiedzUsuńŚledząc Twojego bloga zawsze podziwiałam Ciebie za upór i za to, że potrafiłaś łączyć karmienie p.z pracą, mimo różnych problemów. To jest naprawdę niesamowite:)
OdpowiedzUsuńP.S.Adusia jak zawsze słodka i urocza:) Uwielbiam Was czytać i oglądać:)
Pozdrawiam
Mama półrocznej Ulki
Piona! u nas dokładnie 9 miesięcy. też jestem z siebie dumna tylko ja miałam super warunki tzn byłam z Leo w domu tym bardziej Ciebie podziwiam! dalas radę! Ada urocza as always ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję wytrwałości mimo, iż czasem nie było kolorowo.
OdpowiedzUsuńU nas zapalenie piersi spowodowało zaprzestanie karmienia, ale to dłuższa historia.
Cudowne Wy i cudowny blog :)
Pozdrawiam ciepło :)
Sliczna masz coreczke. Urocza jest niesmowicie. Gratuluje i masz z czego byc dumna!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
powiedz jak to sie stalo, ze wyjechalas do tego kraju akurat, raczej niespotykane :)?
ja też coraz częsciej myślę o zaprzestaniu karmienia piersią, ale mój synuś nie chce pić z butli więc chyba muszę jeszcze poczekać. Myslę, że tak max do roku, jak przy ostatnim synku. jak już nabiał będzie można zastąpić jakimiś serkami itp. bo obawiam się, ze nie będzie pił mleka jak poprzedni syn.
OdpowiedzUsuńŚliczną masz córeczkę. Uwielbiam taką karnację i ciemne włoski u dzieci.
Współczuję przejść i gratuluję tego, że tak długo wytrwałaś:)
OdpowiedzUsuńAdzik cudny - pięknie stoi :)
Świetny wynik kochana!!! Dzielna jesteś jak nie wiem kto.
OdpowiedzUsuńFaktycznie odwaliłaś kup świetnej i ciężkiej roboty karmiąc i pracując. Szkoda, że nie mogłaś chociaż tych sześciu miesięcy z dzieckiem zostać w domu...
OdpowiedzUsuńWitam. Gratulacje!my jeszcze na cycusiu , młody wręcz traktuje go jak jedyne źródło pożywienia wiec my tez jeszcze poczekamy z odstawieniem. Nawały, zapalenia piersi- znane mi to jest doskonale.Przy pierwszym synku do 3 miesiaca włacznie nono stop zapalenie.Młody nie chcial za dużo ciągnąc i nieststy te 3 miesiace to byl jak jeden koszmar.Szpital, łóżko, szpital , łózko i ciagle odciaganie, odciaganie.,,I chyba
OdpowiedzUsuńw nagrode chyba mój 2 synek pięknie zjadał i tylko raz(!!!) bylo malutkie zapalenie które zaraz zresztą maluch pomógł mi zwalczyc.;) Pięknie się oglada Twój blog.NA pewno będę tu wracać;)
Gartuluję !!! i podziwiam !!
OdpowiedzUsuńMoja 7 miesięczna Gabrysia jest jeszcze na piersi, jakoś ciężko mi się rozstać z tym uczuciem...ale jeszcze trochę i się pożegnamy...