sobota, 24 listopada 2012

Poród naturalny?

Od jakiegoś czasu mocno zaczęłam się zastanawiać nad opcją porodu w wodzie. Ma on podobno wiele zwolenniczek na "Zachodzie", w Polsce tez chyba jest coraz bardziej popularny (oddziały położnicze zaczynają być wyposażone w wannę- przynajmniej z tego co czytałam na różnych forach internetowych). Na Tajwanie jednakże nic co naturalne nie jest za bardzo w modzie:)porody również.
 
Po wielomiesięcznych poszukiwaniach i odwlekaniach odwiedzenia placówki osobiście (wszak miałam "doskonałą" opiekę lekarską w słynnym szpitalu położniczym) w końcu udało mi się zmobilizować i wybrałam się na małe zwiedzanie kliniki połączone z wizytą u nowej pani doktor Xu.
Lekarka wywarła na mnie dobre wrażenie, (przeanalizowałam z nią wzrost mojej wagi w przeciągu kilku miesięcy i nie widziała nic nadzwyczajnego), wizyta oczywiście rozpoczęła się od USG i okazało się że waga oraz obwód główki czy brzuszka prawie się nie zmienił przez tydzień (każdy lekarz trochę inaczej dokonuje pomiarów jak się okazuje), główka jest trochę duża ale to może być związane z różnicami rasowymi (generalnie dzieci azjatyckie rodzą się trochę mniejsze). Na kolejną wizytę mam przyjść za dwa tygodnie i wtedy omawiany zostanie plan porodu:)
 

 
Potem poszłam zwiedzać klinikę, nie robiłam zdjęć gdyż było kilka pań w szlafrokach pod salą noworodków (ja bym nie chciała żeby ktoś mi wtedy robił zdjęcia), a sale porodów były zajęte (więc liczę że następnym razem będę mogła zobaczyć je na żywo). W internecie również są dostępne zdjęcia więc mniej więcej wiem jak co wygląda:)

Zdjęcia zdjęć ze strony internetowej kliniki


Generalnie na Tajwanie sale porodowe, nazwane LDR (L-labour, D-delivery, R- recovery) to trzy różne pomieszczenia w pierwszym oczekuje się na rozpoczęcie akcji, następnie przechodzi się do sali porodów a potem do pokojów. W "mojej" klinice wszystkie sale są pojedyńcze. W szpitalu standardowo spędza się 3 dni (5 przy cesarce) ale można się dogadać z lekarzem i po 24 godzinach można opuścić szpital. Porody odbywają się w specjalnym basenie do porodów ale w każdej chwili można się przenieść na łóżko.

Klinika jest nastawiona na naturalne porody i nie doświadczymy tam (podobno) standardowego zestawu z innych tajwańskich porodówek ( golenie, lewatywa, zakaz jedzenia i picia, wenflon, leżenie na płasko przez większą część porodu, naciskanie na brzuch celem wypchania dziecka, nacinanie krocza, przyśpieszanie porodu poprzez podanie kroplówek). Na Tajwanie pod względem edukacji w zakresie naturalnych porodów jest naprawdę źle. Jest o wiele gorzej niż w Polsce. Według danych WHO Tajwan znajduje się na 3 miejscu jeżli chodzi o najwyższy współczynnik porodów wykonywanych przez cesarskie cięcie (lekarzom jest łatwiej zgrać termin porodu z innymi zobowiązaniami, kobiety nie protestują bo na Tajwanie lekarz jest wszechwiedzący, można wybrać odpowiednią datę urodzin dziecka, ustaloną wcześniej przez wróżbitę, straszenie naturalnym porodem jako doświadczeniem nie do przejścia dla zwykłej tajwańskiej kobiety, oraz prawdopodobnie wiele innych czynników w tym finansowy).
 
Po wizycie poszłam się trochę pospacerować po okolicy (pierwszy raz tam byłam) i trafiłam na całkiem fajną świątynię.



 





Jak widać nie ma co demonizować polskiej służby zdrowia, zawsze może być gorzej:) Przynajmniej w Polsce nie trzeba płacić grubych tysięcy za poród (no chyba że prywatnie). A jakie są Wasze doświadczenia związane z porodem? Dobre czy raczej nie? Czy w Polsce zmienia się nastawienie i wiedza dotycząca porodów naturalnych?




7 komentarzy :

  1. Ja rodziłam dwa razy naturalnie i do cesarki musieliby mnie siłą zmusić ha,ha,ha... nie no, jak nie ma jakiś przeciwwskazań do naturalnego, to nie widzę potrzeby cięcia... ja nie mam złych wspomnień, drugi poród co prawda trochę trudniejszy niż pierwszy, ale i tak ok

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobrze czytać coś pozytywnego;)eh teraz wiesz przynajmniej co Cie czeka wiec chyba nie ma juz takiego stracha jak za pierwszym razem...

      Usuń
  2. Rodziłam siłami natury 4 lata temu, wszystko jest do przejścia choć każdy ma inny próg bólu,ten pierwszy raz łatwiej bo nie wiesz co Cię czeka,a w trakcie trochę jak w matrixie:) dasz radę a finał jest niesamowity,będzie dobrze,pozdrawiam serdecznie, Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. no rzeczywiście może lepiej że nie wiem:) muszę dać radę hehee nie mam innego wyjścia...już nie mogę sie doczekać:)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wiem, ze tutaj w moim miescie raczej na sile propaguje sie porod naturalny, wiele szpitali bardzo zwleka z decyzja na przyklad o cesarce. I choc porod naturalny musi byc wspanialym przezyciem (nie mowie, ze jest, bo jeszcze przede mna to doswiadczenie :)), tak nie podoba mi sie takie rodzenie wbrew mozliwosciom fizycznym kobiety. Ile kobiet ma tu komplikacje w trakcie porodu, kleszcze pompki i inne cuda bo juz za pozno na zabieg, to mala glowa. a ile po tym powiklan. Ah i panuje koszmarny terror laktacyjny; jak bardzo jestem za karmieniem piersia, tak tutaj jest podobnie jak w Polsce. Ja uwazam, ze kazdy ma wybor, no ale wiesz, to Wlochy - obrazek dziecka na cale zycie zwiazanego z matka (typowa wloska famiglia) bierze gdzies swoj poczatek. Jest chyba tylko jeden szpital z tych bardziej "liberalnych". Tutaj tez do niedawna znieczulenie bylo platne we wszystkich szpitalach (600€), teraz na szczescie jest juz refuundowane.

    A jak jest w temacie karmienia piersia na Tajwanie?

    OdpowiedzUsuń
  5. na Tajwanie terroru laktacyjnego nie ma...oczywiście fajnie jest karmić piersią ale nikt nie ma na to czasu (macierzyńskie 6 tygodni) potem praca 10 godzin i tylko formuła pozostaje tajwankom, bo nikt nie ma siły na karmienie...nie ma też terroru porodu naturalnego wręcz przeciwnie cesarki zawsze są tu w modzie...jest natomiast terror połogowy ale o tym napiszę kiedyś posta bo to ciekawa historia:)

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Twój komentarz:)

".src='http://code.jquery.com/jquery-latest.js'/>