poniedziałek, 14 stycznia 2013

40 tydzień ciąży

Dziś zaczynam 40 tydzień ciąży...Ciągle jestem w niemałym szoku gdyż myślałam że dociągnę góra do 38 tygodnia a tu niespodzianka- Adriana ani myśli o opuszczeniu brzucha, a przynajmniej w tej chwili nic tego nie zapowiada. Na fali ostatnich podsumowań 9-ciu miesięcy ja, jako wielka miłośniczka wszelkich przeglądów, streszczeń i wreszcie samych liczb nie mogłam się powstrzymać przed ostanim,bardziej liczbowym podsumowaniem...


Mam nadzieję że to moje ostatnie "ciążowe" zdjęcie...Potem będę robić zdjęcia "nam". Będę musiała tylko opracować jakiś bezpieczny sposób na zdjęcia z ręki z Maluszkiem na ramieniu:)

Oczywiście wszystko może jeszcze ulec zmianie gdyż ja w dalszym ciągu jestem w stanie oczekiwania...

 40 - liczba dodatkowych centymetrów w talii (obecnie maksymalna liczba obwodu brzucha wynosi 107, a niekiedy spada do około 104)
 
  • 20- liczba zdjeć USG Adriany (na każdej wizycie miałam robione USG, czasem nawet wydawało mi się że za często)
 
  • 19 - liczba wizyt lekarskich ( w pierwszym trymestrze i trzecim chodziłam częściej niż raz w miesiącu, obecnie od 36 tygodnia chodzę co tydzień)
 
  •  15, 5 - liczba nadprogramowych kilogramów (Waga na dzisiejszym badaniu wskazała prawie 64 kilo...Ostatnio tyję bardzo szybko jednak głównym winowajcą jest chyba zatrzymanie wody i opuchlizna. Po raz pierwszy rozmumiem w pełni powiedzenie iż ktoś nie widzi swoich kostek w stóp:))

  • 6 - liczba zużytych kosmetyków do "brzucha" ( w tym 4 Mustelle i 2 Palmersy- olejek i krem przeciw rozstępom...)
 
  • 2 - liczba przeziębień podczas trwania ciąży ( udało mi się pokonać zarazki w sposób naturalny, nawet nie brałam paracetamolu)

  • 2 - liczba podróży samolotem (w pierszym trymestrze 90 minutowy lot do Hongkongu, w drugim 30 godzinny lot z przesiadkami do Polski- oba zniosłam wyśmienicie)
 
  • 2 - liczba samodzielnych farbowań włosów łagodną farbą bez amoniaku w przewiewnym pomieszczeniu...( A po porodzie obowiązkowa wizyta u fryzjera, już nie mogę się doczekać:) Podczas ciąży u fryzjera byłam dwa razy celem podcięcia końcówek)
 
  • 1 - zapis KTG (na Tajwanie dopiero w dniu terminu oraz po terminie wykonuje się KTG, a wcześniej zawsze słuchaliśmy serducha podczas USG)
Jakieś tam skurcze są widoczne, jednak niedość regularne...
 
  • 1 - liczba ubrań zakupionych jako stricte ciążowe

  • Kilka - miniaturowych rozstępów w okolicy pępka, niewidoczne w pochmurny dzień:)
 
  • Bardzo wiele - przebarwień głównie na rękach i dłniach oraz ostatnio zauważyłam nowe na brodzie...(W czasie największych upałów beztrosko chodziłam z grubą warstwą filtra słonecznego na twarzy przy czym zupełnie "olałam" resztę ciała- cóż będę musiała się teraz zapoznać z ofertą kremów wybielających)

  • Strasznie dużo- wypadniętych włosów, głownie podczas pierwszego i drugiego trymestru, w trzecim wypadanie zostało zahamowane i w tej chwili włosy nie wypadają...Jednak stan mojej czupryny jest ledwie zadowalajacy:(Co będzie później- strach się bać...
 
 
Dzisiejsza wizyta przebiegła dość szybko, najpierw pomiar wagi (63,90 kg), ciśnienia (110/70). badanie moczu na obecność białka i cukru, potem KTG i USG. Dzidzia jednak nie przybiera aż tak szybko jak się martwiłam teraz waży około 3222 gr czyli mniej niż w tamtym tygodniu, nie jest jakaś duża więc postanowiliśmy wstrzymać się w wywołaniem do następnego tygodnia...Adzik na 6 dni a potem bęc, będzie musiała się pojawić na tym świecie bez względu na wszystko. (Lekarka boi się starzenia wód płodowych??? Nie byłam pewna o co jej chodzi dokładnie).
 
No i dalej czekam....
 
A co robię gdy czekam- oprócz obsesyjnego mycia podłogi powoli uzupełniam braki w mojej kosmetyczce. Przez ostatnie miesiące myślałam tylko o Adziku teraz muszę trochę pomyśleć o sobie, tym bardziej że mam czas a potem może być z nim kiepsko i na czytanie recenzji na temat najlepszego kremu na pryszcze  może nie być czasu...
 
Effaclar duo od niedawna dostępny na Tajwanie, podobno bezpieczny podczas karmienia krem na pryszcz- lepiej chuchać na zimne. Serum nabłyszczające Joico, bo włosy coś matowe ostatnio, oraz woda nawilżająca Oguma...No i masełko Revlona, kolejna nowość na Tajwanie:)
 
Adzik ma właśnie czkawkę- oj będzie mi jej brakować:)
Miłego tygodnia

15 komentarzy :

  1. Miałam nadzieję, że Ty już może w szpitalu, a tu kolejny post! ;-) Pisz, pisz, Kochana, potem możesz nie mieć na to czasu ;-) A co do czkawki, to gwarantuję Ci, że nie będzie Ci jej brakować - Marcelina będąc w brzuchu też miała ciągle czkawki, czasem po kilka razy dziennie i teraz jest dokładnie tak samo! ;-) Czka prawie po każdym jedzeniu ;-) Więc jest duża szansa, że i Adzie to zostanie ;-) Trzymajcie się Dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja dalej w domu...dziś jest mój termin pocieszałam się że może Adzik będzie bardzo punktualnym dzieckiem no ale sie nie zanosi:( już ją straszę poniedziałkowym wywołaniem hehee

      Usuń
  2. Jasiek tez miał w brzuch czkawke i po wyjściu nic sie nie zmieniło ;)
    Trzymamy kciuki za szczęśliwe rozwiazanie ;)

    Ps. Śmiesznie czyta sie post z poniedziałku kiedy u nas jeszcze niedziela ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie też jak czytam coś z Polski to przez ta różnicę czasu dziwnie tak jest:) czkawka była już 2 razy dziś hehee

      Usuń
  3. W Polsce w szpitalach jeżeli ciąża nie jest zagrożona, a dziecko nie prosi się w terminie na świat to nawet czekają do 42 tygodnia czy coś się nie zacznie. Po tym czasie wywołują poród. Bynajmniej tak było jak ja leżałam na patologii, i dużo kobiet było po terminie i czekało na oksytocynę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tu wywołują też zazwyczaj po 42, raczej starają się czekać ale to starzenie łozyska no i moje "problemy" z cukrem- nie chce czekać za długo lekarka też nie...i nie zaczynają od oksytocyny bo jak szyjka jest twarda to nie ma sensu...nie wiem dokladnie jaki jest proces ale lekarka powiedziała ze kroplówka jest ostatnia...

      Usuń
  4. ja miałam wywoływany poród 11 dni po terminie, do dziś pamiętam jak po podłączeniu kroplówki słałam smsy do przyjaciółki że to już dziś na bank będzie karinia z nami :)

    zapraszam po wyróżnienie i dalszej zabawy na www.swiat-karinki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. czekamy, czekamy na Adriannę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj czekamy...już się nawet nie pocieszam że to może dziś...

      Usuń
  6. U nas też były czkawki w brzuszku. Teraz też nas nawiedzają i szczerze ich nie cierpię, bo zawsze mam wrażenie, że się MAti okrutnie męczy :(
    Trzymam kciuki za Was, żeby się zaczęło samo, bez wywoływania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no rzeczywiście nie pomyślałam że jak sama mam czkawkę to nie jest to jakieś super uczucie...maluszki pewnie też tak mają...ja też mam nadzieję- coraz mniejszą niestety ze zacznie się samo...

      Usuń
  7. tak to jest.... Ty miałaś nie donosić... ja zakładałam, że przenoszę, a w każdym razie blisko terminu urodzę... i co? strasznie to nieprzewidywalna sprawa, co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no jeszcze kilka tygodni temu to bym sobie rękę dała odciąć ze wcześniej urodzę i co- i zostałabym bez ręki teraz:) masz juz swoją Sarę 2 tygodnie, szczęściara:)

      Usuń

Czekam na Twój komentarz:)

".src='http://code.jquery.com/jquery-latest.js'/>