Dziś co prawda miałam pisać o sposobach na przyśpieszenie porodu ale jak widać nie działają gdyż nadal jestem w tzw. dwupaku. Do terminu zostało 2 dni, nie pracuję już od 3 dni- siedzę w domu- więc pomyślałam że to dobra chwila na podsumowanie 9 miesięcy. Mam nadzieję że nie wyjdzie z tego trylogia:)
O ciąży dowiedziałam się koło maja, zrobiłam kilka testów, te wcześniejsze miały mniej wyraźną drugą kreskę ale wizyta u lekarza 5 maja potwierdziła szczęśliwą wiadomość.
Czekałam aż do 20 maja aby podzielić się tą wiadomością z D. (dzień jego urodzin). Był w lekkim szoku, trochę na zasadzie jak mogło do tego dojść:).
Od samego początku źle się czułam- mdłości 24 godziny na dobę, zawroty głowy, zmęczenie i senność. Wszystko to w najgorętszym okresie (na Tajwanie zaczęło się lato) przygotowań do ślubu.
Papierków do załatwienia było mnóstwo, ciągła praca, upały, złe samopoczucie, plamienia wynikające z niskiego usytuowania zarodka (oczywiście nikt mi o tym nie powiedział) i przeprowadzka prawie mnie dobiły. Z pierwszego trymestru nie mam ani jednego zdjęcia.
Potem w sierpniu odżyłam trochę, zaczął się drugi trymestr, prawie trzytygodniową wizytę w Polsce wspominam bardzo mile, szczególnie jedzenie:).
Zaowocowało to dużym skokiem wagi. I zaczęły się problemy...Lekarce ubzdurało się że mam cukrzycę jednak odmawiała zbadania poziomu cukru bo na pewno będzie za wysoki. Potem były problemy z badaniem toksoplazmozy ( nie mam odporności) i straszenie usunięciem ciąży i poddaniem kwarantannie w razie złych wyników...W końcu straszona wadami płodu, zbyt wielką masą płodu lub przedwczesnym porodem zaczełam powoli przechodzić na dietę cukrzycową.
Było trudno szczególnie na początku ale drugi, potrójny test glukozy 100mg pokazał wyniki nieodbiegające od normy.
Trzeci semestr zaczął się od zmiany lekarza, kliniki, ogólnego pozytywnego nastawienia personelu medycznego do mnie (i odwrotnie). Zdecydowałam się też na poród w wodzie (niedługo mam nadzieję przekonam się na własnej skórze). Problemem jednak zaczęło być coraz to większe zmęczenie spowodowane pracą ( nikt nie dał mi taryfy ulgowej a niektórzy rodzice nawet się skarżyli(oczywiście nie do mnie bezpośrednio) że ostatnio nauczycielka nie gra z dziećmi w gry, cóż od około 8 miesiąca ledwo zipałam).
I było coraz gorzej, brzuch się stwiał , napinał, w 35 tygodniu znacznie już opadł, w 36 tygodniu odeszła część czopa...Groził mi poród przedwczesny tak że musiałam brać tabletki...Dziś jestem już w prawie 40 tygodniu i obawiam się że ciążę mocno przenoszę- nic się nie dzieje, zero skurczy, napinania się, nic...Cisza...Czekam...
Z perespektywy czasu nie był to mój najlepszy okres w życiu, za dużo niepotrzebnego martwienia się, za dużo straszenia mnie (kwarantanna i usunięcie dziecka????), za dużo pracy (kobiety jednak powinny około 8 miesiąca odejść na macierzyńskie), za dużo kiepskiego samopoczucia...
Były też miłe chwile, dwie kreski na teście, bicie serduszka, połówkowe USG i odkrycie że Natan to Adriana, pierwsze ruchy w brzuchu, kopnięcia, no i oczekiwanie na nowe życie...Już się nie mogę doczekać...Jaka ona będzie? Do kogo będzie podobna? Co będę czuła jak ją zobaczę...?
Wykończy mnie to czekanie:)
Oj pamietam jak ja czekałam i przezywałam....Wiem co czujesz, chyba każda z nas wie:)
OdpowiedzUsuńOdpoczywaj ile wlezie:)
odpoczywam i zarazem zmuszam się do aktywności która może przyśpieszyć sprawy...jak na razie bez rezultatu...
UsuńPóki maleństwo nie wyskoczy, to nie będziesz wiedziała na 100 % czy to Natan czy Adriana :)) Życzę Ci szczęśliwego porodu, zdrowego maleństwa i wszystkiego co najlepsze.
OdpowiedzUsuńW Polsce z tego co pamiętam, moje nauczycielki na macierzyński szły pod koniec 7 miesiąca ciąży, i wracały do szkoły jak dziecko miało około pół roku.
Buziaki :*
ale bym sie zdziwiła gdyby sie Natan pokazał...oczywiście płeć jest nieważna byle by było zdrowe:)
Usuńnauczycielki w polsce to fajnie mają...urlop macierzyński 6 miesięcy brzmi jak bajka...
wcale nie musisz przenosić ;) u mnie przed żadnym porodem nie było jakiś wcześniejszych oznak, skurczy, stawiania się brzucha... nie opadł mi brzuch, nie odszedł wcześniej czop itp...
OdpowiedzUsuńno Ada ma jeszcze 1 dzień ale mam głupie przeczucie że przenosze a potem będe wracać do pracy jak ta będzie mieć 4 tygdnie:(
Usuńsuper to sobie "pokładałaś"! Wyglądasz świetnie, chudziutka i tylko piłeczka piękna.czekam na Twego bobasa, bo takie mieszanki to zawsze są śliczne :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy!
:)
Usuńpiłeczka pręży się strasznie a ja mam wrażenie że mi skóra pęknie...obżeram sie na maksa i będe musiała mocno popracować nad powrotem do formy:) i czekam...
Juz na bank lada dzien :) tez sie nie moge doczekac pieknego Bobo!
OdpowiedzUsuńwiem że już bliżej niż dalej...ale byłam przekonana że urodze przed czasem i nawet się nie nastawiałam na 40 tydzień a tu niespodzianka...najgorsze jest to że już nie pracuje i czas który mogłabym poświęcić dziecku upływa mi na czekaniu:(
UsuńTeż robiłam taki biało - niebieski test ;-) To był mój pierwszy, specjalnie szukałam takiego o największej czułości ;-) I oczywiście też ciągle go mam na pamiątkę, mam nadzieję, że się za szybko nie utleni i kreski zostaną na wieczną pamiątkę ;-)
OdpowiedzUsuńja swojego już nie mam...mój był częścią prezentu urodzinowego dla męża...miał kokardkę a jego mina jak go dostał bezcenna:)
Usuń