Jako wielki łasuch nie mogłam powstrzymać się przed podsumowaniem 9 miesięcy ze strony moich małych i wiekszych obsesji kulinarnych. Było ich sporo i nawet mdłości, które męczyły mnie przez cały pierwszy trymestr i pół trzeciego nie pozbawiły mnie ochoty na jedzenie, wręcz przeciwnie po jedzeniu mdłości jakby były mniejsze (im większe mdłości tym więcej jadałam czego nie mogła zrozumieć moja lekarka:)).
Pierwszy trymestr upłynął pod znakiem mięsa, nabiału, ogórków konserwowych (miałam wielką ochotę na kiszone ale na Tajwanie oczywiście są one niedostępne).
Wymarzone śniadanie z tamtego okresu, na nieszczęście wszystkie produkty na Tajwanie były niedostępne więc musiałam czekać do wizyty w Polsce... |
Słodycze omijałam jak tylko mogłam za wyjątkiem ukochanych gofrów czy naleśników...Zapach kawy sprawiał że miałam mdłości...
Za naleśniki i gofry do tej pory dałabym się "pokroić" |
Na drugi trymestr przypadła moja wizyta w Polsce, gdzie jadałam polskie jedzenie praktycznie przez całą dobę...(Trudno mi się dziwić, przez kilka lat byłam pozbawiona polskiego jedzenia więc nadrabiałam stracony czas).
Rosół u babci, jabłuszka czy maliny wszystko strasznie mi smakowało |
Po powrocie zmieniły mi się smaki i słodycze, owoce, bułeczki na parze stały się centrum mojego kulinarnego światka.
Znów mogłam pić kawę:) |
I więcej ukochanych gofrów:) |
Niestety nie na długo, podejrzenie cukrzycy spowodowało eliminację wszelkich słodyczy, ukochanych owoców, soków, minimalizację spożycia mleka i nabiału...
Obsesyjne zajadanie się pomidorami doprowadziło do wysypki:( |
Z tamtego okresu pamiętam jednak niesłodzony budyń spożywany dwa razy w tygodniu...Jejku jak on smakował!
Domowy budyń czekoladowy pożegnałam kilka dni temu...Skończyło się kakao i na razie wstrzymam się z jego zakupem...Kakao może uczulać maluszka... |
Jadłam gotowanego kurczaka, sałatę, warzywa, głównie pomidorki koktajlowe i ogórki.
Czasem pozwalałam sobie na pyszności w stylu kurczaka trzech smaków:) |
Najpopularniejsze warzywo obiadowe na Tajwanie czyli sałata A |
Rozpoczęły się wtedy moje wycieczki do Ikei po pieczywo chrupkie, które zresztą uwielbiam do tej pory.
Trzeci trymestr to powolne zarzucenie diety cukrzycowej i zwrócenie się w stronę zakazanych w owej diecie produktów. Było szaleństwo na punkie Ferrero Rocher, bułeczek cynamonowych, musztardy, słodkiego chleba, kawy i ciasteczek oraz bananów...Na chwilę obecną mam niezwykłą ochotę na cynamon...Dodaję go do wszystkiego:)
Pyszności:) |
Podsumowując popełniłam mnóstwo błędów kulinarnych, z winy własnego łakomstwa, jak również z niewiedzy i niedoinformowania. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję że z Adrianą wszystko w porządku i moje szaleństwa jedzeniowe nie zaszkodziły jej zbytnio...
Ja tez szalenie lubię gofry.. Teraz niestety nie moge.. Karmie piersia i musze wykluczyć mleko na jakis czas
OdpowiedzUsuńja staram się jeść na zapas np czekoladę- teraz mam jej już dosyć...nie wiem jak wytrzymam okres karmienia...
Usuńa ja gofry właśnie teraz robię ;) i w między czasie zerkam na blogi :))
OdpowiedzUsuńja jeszcze się nie dorobiłam gofrownicy- może to i lepiej bo wtedy jadłabym gofry codziennie:)
Usuńha,ha,ha.... no tak... ja, jak dostałam ponoć najlepszy przepis od koleżanki, skusiłam się i kupiłam
UsuńNie wiem jak to się stało, że wcześniej do Ciebie nie trafiłam. Polka na Tajwanie? niesamowita sprawa. Jestem czytam i zostaję, zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńPS: Ja w ciąży ciągle naleśniki i gofry i mnóstwo twarożku jem:)
czyli nie jestem jakaś dziwna z tymi zapędami naleśnikowymi:)
Usuńślina pociekła mi na klawiaturę....
OdpowiedzUsuńwycieraj wycieraj- bo jak zamoknie to przestanie działać:)
UsuńMnie też od kawy na początku odrzuciło, no i jeszcze u mnie były śledzie w sosie śmietanowym:) Ale pewnie na Tajwanie nie ma śledzi?
OdpowiedzUsuńnie ma śledzi...też mi się marzyły w 1 trymestrze, potem juz w Polsce zjadłam jeden słoiczek tylko, bo niestety za dużo innych rzeczy musiałam skosztować...śledzie- aż się rozmarzyłam:)
UsuńAż się człowiek głodny robi! ;-) A Ty, Kochana, zamiast za wymyślanie nowych postów weź się wreszcie za rodzenie, bo czekam i czekam, a tu co chwila nowy post u Ciebie! Rodzić! Już! ;-))
OdpowiedzUsuńja bardzo chce rodzić...już się nie moge doczekać...mam wrażenie ze zaraz oszaleję od tego czekania...nic nie jest w stanie mnie zając gdyż wszystkie myśli obracaja się wokół porodu...trochę się boję ale bardziej jednak nie mogę się doczekać aż zobaczę Adzika...oj Ty masz już prawie 2 tygodnie za sobą ale Ci fajnie:)
Usuń